Restauracja i Winiarnia Borpince
Komentarze: 0
Dwie wizyty pozwalają mi z czystym sumienie dopisać się do grona
możenie wielbicieli, ale pozytywnie nastawionych, czyli raczej
entuzjastówlokalu.
Pierwszy kontakt był przypadkowy, ale potrafił
zaintrygować, Żonkazaordynowała tatara rybnego, ja skusiłem się na
wołowy; obydwa wyborybardzo dobre, ze wskazaniem na ten wodnego
pochodzenia. Doprawionewedług własnego uznania stanowiły doskonały
akcent na początekniewielkiego obiadu. W jego roli głównej wystąpiły po
stronie Żonkigęś, zaś po mojej kaczka, Ona trafiła w "10", ja zaś
niestetyspudłowałem. Poradziłem sobie tylko dzięki wyśmienitemu winu,
którenawet w najprostszym wydaniu pozwala zapomnieć o
pewnychniedoskonałościach w postaci suchości drobiu na talerzu. Gęsina
za tobyła niezrównanie wspaniała... Dlatego też podczas naszej
drugiejwizyty ja się na nią skusiłem ;) Małżonka wybrała gęsią
wątróbkęmarynowaną w tokaju z owocami, w opinii przemiłej pani kelnerki
(swojądrogą obsługa jest bardzo dobra, może nie jest to reprezentacja
starejkelnerskiej szkoły, ale radą i pomocna zawsze służy z uśmiechem
nabuzi) danie bardzo kobiece, ale i ja z chęcią uszczknąłem jak
sięokazało węgierskiego foie gras... najdroższe danie z karty (62
PLN),ale naprawdę warto. Na deser poprosiliśmy o puree z kasztanów z
rumem,ciekawe, niespotykane danie i miło zaskakujące i deser z
krememwaniliowym po uprzednim upewnieniu się, że śmietana nie jest z
puszkinabitej dwutlenkiem węgla ;)
Z przyjemnością jeszcze tam
zajrzymy, bo możliwości kuchni są spore,atmosfera niezobowiązująca, a
karta win działa nie tylko na wyobraźnię.
Czytaj również
MOJ DRUGI BLOG
Dodaj komentarz